Ten głód... i tamten. Barbara Kowalewska o "Tygrysach" i "Dzieciach słońca"
Co jest życiowym sukcesem, a co nim nie jest pokazują dwa obrazy z dwóch różnych kulturowo światów – „Dzieci słońca” i „Tygrysy”. W obu mamy bohaterów uwikłanych w szerszy kontekst zależności od środowiska, w którym ten sukces chcą osiągnąć.
Na irańskiej ulicy
Irańskie dzieci ulicy pozbawione są praw, które my, w Europie, uważamy za niezbywalne prawa dziecka. Na szeroką skalę są wykorzystywane do niewolniczej pracy za grosze, często w warunkach zagrażających życiu. Nie mają też dostępu do edukacji jak inne dzieci. Szkoły dla biedoty prowadzą fundacje, które także borykają się z trudnościami finansowymi. Jedną z takich szkół widzimy w „Dzieciach słońca”, jednym z bardziej wstrząsających obrazów o wyzysku nieletnich, jakie widziałam. Reżyser pomyślał swój film jako rodzaj manifestu, by podnosić świadomość społeczną w tej sprawie, domagać się dostępu ubogich nieletnich do edukacji i zabiegać o środki na rzecz organizacji prowadzących szkoły dla dzieci ulicy. Podejmując się tej produkcji, reżyser spędził z takimi dziećmi pół roku, żeby lepiej zrozumieć ich świat. Wiarygodność historii zwiększa fakt, że do filmu zaangażowano właśnie chłopców z tego środowiska. Grają siebie i robią to przekonująco.
W mediolańskiej drużynie
Martin Bengtsson, uzdolniony nastoletni piłkarz, dostaje się do młodzieżowej drużyny, która jest przedsionkiem mediolańskiej Inter. Oszołomiony wstępnym sukcesem wkłada w trenowanie mnóstwo wysiłku, stosuje dietę, znosi ostracyzm kolegów, którzy tak jak on są pod presją – co roku z młodzieżowej grupy wyrzuca się 5-6 graczy, a do Interu przechodzi jeden, czasem dwóch młodych piłkarzy. Martin walczy, ale – bez przyjaciół, rodziców czy innego dorosłego, który mógłby mu towarzyszyć w świadomym rozwoju – staje się zakładnikiem trenerów i menedżerów, których interesuje nie on jako osoba, ale jego wartość komercyjna. Coraz większa presja, mimo sukcesów (zostaje wyróżniony udziałem w meczu Interu) prowadzi go do depresji, nadużywania alkoholu i wreszcie – wypadku.
Dwa scenariusze sukcesu
To właśnie zderzenie tych dwóch filmów pozwala zobaczyć coś interesującego, co spróbuję ująć w kilku pojęciach: szansy, edukacji, wyzysku, wolności i sukcesu.
Szansa, jaką otrzymują w szkole dzieci ulicy, płynie od ludzi, którzy poprzez edukację próbują dać nastolatkom narzędzie do radzenia sobie w życiu i nadzieję na lepszy los. Z kolei szansa, którą dostaje Martin, to obwarowana zakazami i naciskami wąska ścieżka poddana kontroli sportowych decydentów. W każdej chwili może przestać być aktualna. Dzieci ulicy dostają szansę, która może poprawić ich sytuację życiową, młody piłkarz – za swoją – płaci słoną cenę.
Edukacja sportowa jest tu nastawiona na stworzenie „produktu” – dobrze sprzedającego się piłkarza (czy to tylko przypadek, że w języku branżowym mówi się o „sprzedaniu” lub „wypożyczeniu” zawodnika?). To tresura, która ma uczynić z młodego człowieka posłuszne i zależne narzędzie.
Irańscy opiekunowie starają się wychować chłopców ku wolności, by nie byli już więcej ofiarami wyzysku. W „cywilizowanym” świecie ukazanym w „Tygrysach” wolność jest maksymalnie ograniczona poprzez – doprowadzone do skrajności – zakazy i wywieranie presji psychicznej.
I wreszcie – sukces. Dla dzieci ulicy sukcesem będzie możliwość wyjścia ze slumsów, usamodzielnienia i prowadzenie względnie szczęśliwego życia, co samo w sobie jest gratyfikujące. Dla nastoletnich piłkarzy poczucie szczęścia (ulotne) warunkowane jest zewnętrznym powodzeniem. Co jest sukcesem, określają inni.
Dwa głody
Upiorne zdanie, które trafnie podsumowuje sytuację młodego piłkarza, pada z ust filmowego menedżera. Nie interesują go ci, którzy opuścili slumsy, bo im wystarczy dostać się do drużyny i nie chcą już niczego więcej. Jest zainteresowany „tym głodem”, który widzi w oczach Martina i który każe mu iść naprzód i naprzód. To „produkowanie głodu” jest w sprzeczności z głodem prawdziwym, tym którego doświadczają filmowe irańskie dzieci. Ich głód może zostać zaspokojony w zgodzie z zachowaniem człowieczeństwa. Głód sportowego sukcesu – w postaci, jaki został przedstawiony w szwedzkim obrazie – paradoksalnie wrzuca utalentowanych nastolatków w sytuację podobną do tej, z której chcą się wyrwać irańscy biedacy. A podobno mamy w Europie prawa człowieka i prawa dziecka…
Barbara Kowalewska
„Dzieci słońca” (Iran 2020); scen. Majid Majidi; Nima Javadi; reż. Majid Majidi