„Znaleźliśmy małe lądowisko z pozostawionymi tu i ówdzie kilkoma starymi samolotami”. Lior Chefetz o filmie „Podniebni jeźdźcy”
Każdy, kto ekscytuje się samolotami i akrobacjami powietrznymi, na pewno nie pożałuje, oglądając porywający debiut reżyserski Liora Chefetza. Ale „Podniebni jeźdźcy” to nie tylko ryk silników. To także opowieść o ludziach i relacjach: o chłopcu, który musi nauczyć się, jak radzić sobie ze śmiercią ojca, o starszym człowieku, który widzi odradzającą się przeszłość, i o pięknej więzi między chłopakiem a dziewczyną.
Kiedy Yotam i jego koleżanka z klasy Noa znajdują wyjątkowy zabytkowy samolot, postanawiają przywrócić go do życia, na czas przed corocznymi pokazami lotniczymi. By to osiągnąć, muszą połączyć siły z Morrisem, 80-letnim zrzędliwym samotnikiem. Oto film dla widzów, którzy chcą podzielić się swoją nostalgią do „Top Gun” z młodszympokoleniem.
Gert Hermans: Kręci się filmy o dzieciach, które marzą o własnym psie, własnym rowerze czy koniu... Ale o własnym samolocie?!
Lior Chefetz: Pomysł wziął się ze starej książki dla dzieci, którą mama dała mi na szóste urodziny. Adventure in the Squadron (Przygoda w eskadrze) Odeda Maroma opowiada o dwóch chłopcach, którzy z pomocą leciwego lekarza przywracają do życia stary samolot myśliwski. W dzieciństwie uwielbiałem tę książkę, ale z czasem zupełnie o niej zapomniałem. Ćwierć wieku później, po powrocie ze szkoły filmowej do domu na wakacje, znalazłem ją w mojej starej bibliotece i od razu przyszło mi do głowy, że to historia na ekscytujący film.
Zdobyłeś się na wielką odwagę, debiutując projektem, który obejmuje skomplikowaną technologię i spoczywa na barkach dwóch młodych aktorów.
Wyreżyserowałem wiele filmów krótkometrażowych i reklam, które wymagały efektów SFX i VFX, więc byłem gotowy na to wyzwanie. Miałem świetnie wykwalifikowaną i bardzo doświadczoną ekipę – operator i scenograf byli po sześćdziesiątce. A praca z młodymi aktorami była najmniej skomplikowanym aspektem tej produkcji. Amir i Hila mieli w czasie kręcenia filmu odpowiednio 13 i 15 lat i szczerze mówiąc, nie zauważyłem żadnej różnicy między pracą z nimi a dorosłymi aktorami. No może poza tym, że dostawali energetycznego kopa po zjedzeniu czekolady. Dla Hili Nathanzon to był debiut przed kamerą. Natomiast Amir Tessler miał już doświadczenia filmowe – w wieku 9 lat zagrał w „Opowieści o miłości i mroku” Natalie Portman. Kiedy pierwszy raz do nas przyszedł, był za mały na tę rolę, ale rok później, na kolejnym przesłuchaniu nie mogliśmy się nadziwić, jak szybko urósł.
Film rozpoczyna się bitwą powietrzną, a kończy spektakularnym pokazem lotniczym.
Chefetz: Uwielbiam samoloty, zwłaszcza stare samoloty wojskowe. Te klasyczne myśliwce z czasów II wojny światowej to piękne maszyny o potężnej historii – również związanej z ludzkimi dramatami. „Podniebnych jeźdźców” otwiera scena walki między brytyjskimi spitfire’ami a niemieckimi messerschmittami nad kanałem La Manche – to epizod słynnej bitwy o Anglię. Na końcu filmu ponownie pojawiają się spitfire i messerschmitt, tym razem we współczesnej scenerii.
Jak udało ci się nakręcić te sceny?
Aktorzy byli filmowani w kokpicie-atrapie, a za nimi znajdował się zielony ekran. Kokpit był statyczny – nie mieliśmy środków, aby umieścić go na ruchomej platformie. Więc żeby uzyskać efekt ruchu, manipulowaliśmy światłem, które imitowało słońce. Cienie przesuwające się po twarzach aktorów stwarzały złudzenie, że samolot obraca się i kręci. Natomiast w przypadku kadrów w plenerze, w których widzimy samoloty lecące w powietrzu, musieliśmy stworzyć dwa elementy. Po pierwsze tła – te zostały sfilmowane dronem DJI Inspire 2, który puściliśmy nad różnymi lokalizacjami, takimi jak pustynny rezerwat przyrody, miasto czy pas startowy. Po drugie: samoloty, które w większości są modelami 3D.
Niektóre z waszych lokalizacji pobudzają moją wyobraźnię: magazyn pełen samolotów, cmentarz samolotów...
W głowie miałem nadzieję, że będę mógł ten film nakręcić na bezkresnym cmentarzu samolotów, takim jak te znajdujące się w Arizonie. Ale w Izraelu takie miejsca stanowią zamknięte bazy wojskowe. Udało nam się natomiast znaleźć małe lotnisko miejskie, na terenie którego było kilka starych, porzuconych samolotów. Początkowo kierownictwo lotniska nie chciało nas tam widzieć: ekipa filmowa z dziećmi i otwarte, działające lotnisko to nie jest dobra kombinacja. Ale kiedy dyrektor usłyszał, że robimy film na podstawie tamtej książki dla dzieci, nie mógł uwierzyć własnym uszom – to zawsze była jego ulubiona lektura! Od tego momentu mieliśmy zielone światło i mogliśmy robić, co nam się żywnie podobało. Kręciliśmy w pobliżu starych samolotów i wewnątrz hangarów, pożyczyliśmy stary silnik, a nawet sfilmowaliśmy szaleńczą pogoń na pasie startowym. Mieliśmy też kilka dni w Muzeum Sił Powietrznych Izraela na nakręcenie dwóch zabytkowych samolotów: czarnego spitfire’a i jedynego egzemplarza izraelskiego messerschmitta. Potem obejrzeliśmy masę hangarów, z których wszystkie były zbyt małe lub zbyt nowoczesne. W końcu w małej wiosce znaleźliśmy bardzo stary skład pomarańczy. Był zardzewiały, a w środku królował pogłos i gołębie mieszkające w krokwiach. Ostatecznie wykorzystaliśmy w filmie sporo gołębich dźwięków. Za drzwiami nie było pola tak rozległego, jak wymagał scenariusz, więc ten element dodaliśmy w postprodukcji.
Twój film często nawiązuje do wojny o niepodległość (1948).
„Podniebni jeźdźcy” opowiadają o podążaniu za swoimi marzeniami i lotnictwie jako symbolu wolności i wyrażania siebie. Kwestie historyczne poruszamy bardzo delikatnie, bo nie to jest istotą filmu, ale odrestaurowany samolot ma rzeczywiście ciekawą historię z początków istnienia izraelskich sił powietrznych. W czasie wojny o niepodległość Izrael stanął w obliczu embarga na broń, a jednocześnie został zaatakowany przez wiele różnych armii, w tym egipską. Jedynym krajem, który zgodził się potajemnie złamać embargo była Czechosłowacja. Czechosłowacy mieli swoją wersję niemieckiego myśliwca messerschmitt – pozostałość po II wojnie światowej. Izrael w tajemnicy kupił 24 takie samoloty. Tydzień po rozpoczęciu działań wojennych były już w kraju. Messerschmitty natychmiast uzbrojono i wysłano do walki jako pierwszą izraelską eskadrę myśliwców. Z powodzeniem zaatakowały wojska egipskie, hamując postęp ich armii. Parę dni później, zestrzeliwszy kilka egipskich bombowców, eskadra przyczyniła się do pierwszego zwycięstwa izraelskich sił powietrznych. Tak więc czechosłowacki messerschmitt, który pierwotnie był nazistowskim samolotem, stał się pierwszym samolotem myśliwskim nowo powstałego państwa Izrael i pomógł odwrócić bieg wojny.
Film opowiada również historię matki i syna, którzy mierzą się z wielką stratą.
Pisanie o dziecku, które straciło ojca, to klasyczny banał. Tym niemniej jest to jednocześnie mocne narzędzie, pozwalające stworzyć emocjonalną więź i wytłumaczyć motywację bohatera. Postanowiłem więc zachować ten element, jednocześnie nadając postaci jak najbardziej indywidualny charakter. Emocjonalna prawda motywująca bohatera do działania ma prawo zadziałać. Podczas wywiadu rozmawiałem z kobietą, która straciła męża w wojsku. Była bardzo odważna i otworzyła się przede mną. Powiedziała mi, że dla niej i jej synów najważniejsze jest, by traktować ich normalnie, bez litości. Te słowa bardzo do mnie trafiły i pozwoliły stworzyć motywację mojego bohatera. W filmie Yotam raczej nie mówi o swoim ojcu, a jeśli w ogóle go wspomina, to w sposób nonszalancki, jakby to nie było nic wielkiego. Prawda jest jednak taka, że nie pozwolił sobie do końca przeżyć swojej straty i zakopał ją pod warstwami emocjonalnego pancerza.
Yotam jest bardzo blisko ze swoją matką, ale mówienie o ich największym bólu jest dla obojga bardzo trudne.
Matka to niezmiernie silna kobieta, która bierze swoją przyszłość we własne ręce. Jednak w jej relacji z Yotamem istnieje ten jeden istotny temat, na który oboje unikają rozmowy. Matka boi się, że Yotam pójdzie w ślady ojca i zostanie pilotem, a Yotam boi się, że ona upora się ze swoją stratą i zapomni o ojcu. I choć nie zawsze się zgadzają, są bardzo blisko i starają się być dla siebie oparciem.
Dostrzegam w tym filmie wielki szacunek dla wszystkiego, co ludzie tworzą, wykonują lub naprawiają ręcznie. Jak mówi Morris: „Jest coś szczególnego w starych maszynach”.
Lubię antyki i ręcznie robione rzeczy. Ale pomysł na to, żeby starej maszynie nadać „ducha”, jest inspirowany japońskim określeniem „kami”. Są to duchy lub „święte moce” czczone w religii Shinto. W Japonii obserwowałem, jak elementy natury, takie jak stare skały czy antyczne drzewa, są czczone jako święte z powodu zamieszkujących je „kami”. Czuję, że stare samoloty również mają w sobie trochę takiego ducha. Każda część jest wykonana ręcznie, a kokpit przesiąknięty potem wszystkich tych pilotów, którzy siedzieli w środku i zabierali maszynę w przestworza w wielu odważnych misjach.
Jak sprawiłeś, że więź między dziećmi a starym Morrisem wygląda wiarygodnie?
Dla mnie „świętym Graalem” relacji między dzieckiem a osobą starszą jest „Karate Kid” (1984). Uwielbiam ten film, odkąd zobaczyłem go za dziecka. Arie Tcherner (grający Morrisa) to jeden z najlepszych aktorów teatralnych w Izraelu. Ma niesamowitą zdolność wnoszenia ciepła i wrażliwości w każdą scenę. Nawiązał prawdziwą relację z młodymi aktorami, ucząc ich wiele o występowaniu przed kamerą. Dzieci patrzyły na niego jak na mentora, tak samo jak w filmie patrzą na Morrisa bohaterowie. Poza tym wykorzystałem efekt komiczny, który bierze się z różnicy pokoleń – widać to szczególnie, gdy Yotam prosi o rady dotyczące dziewczyn, a wszystkie wskazówki Morrisa są staromodne. Chciałem też, żeby Arnie miał dla dzieci mało cierpliwości. Te spięcia dodawały scenom energii.
Przypuszczam, że w narodowych siłach powietrznych latają również kobiety?
Przez wiele lat kobiety nie mogły służyć w izraelskich siłach powietrznych, a otwarcie kursu dla kandydatek nie było łatwą zmianą. Początkowo wojsko sprzeciwiało się dopuszczeniu kobiet i dopiero po orzeczeniu Sądu Najwyższego 20 lat temu kurs został dla nich otwarty. Od tamtego czasu jedynie garstka kandydatek zdołała go ukończyć. Są też inne stanowiska w armii, które nie dopuszczają udziału kobiet i obecnie debaty na ten temat toczą się w sądach. Popieram prawo każdej osoby do wyboru tego, co chciałaby robić, bez względu na płeć. Dlatego właśnie tak ważne było dla mnie pokazanie, że Noa może być świetnym pilotem, tak samo jak każdy inny.
Czy zrobiłeś film o gigantycznym śladzie ekologicznym?
To jest bardzo istotna sprawa. Zmaganie o ochronę naszego środowiska to priorytet i popieram młode pokolenie walczące o ocalenie planety. Jestem bardzo dumny, że udało nam się nakręcić film o samolotach, w którym ani jeden samolot nie poleciał dla celów naszej produkcji. Każdy samolot startujący na ekranie jest cyfrowy: komputerowo generowany obraz 3D. W szerszej perspektywie można zadać pytanie, czy pokazy lotnicze są w naszych czasach potrzebne, skoro samoloty spalają tyle paliwa. Utrzymanie starych samolotów w sprawności i zachowanie wiedzy technicznej o ich działaniu ma swoją wartość kulturową. Ważne jest, aby przedyskutować, jak ocalić dziedzictwo kulturowe lotnictwa, chroniąc jednocześnie nasze środowisko naturalne – tak by zachować właściwą równowagę.